Ojciec
Mój ojciec bardzo lubił drewno
dotykał w drewnie tajemnicy
wyssanej z ziemi w której leżą
rycerze święci i grzesznicy
Widział ich uwięzionych w drewnie
dłońmi próbował wyprowadzić
posadzić w cieple przy kominie
rozmowę zacząć nieskończoną
Prosty nie wiedział że żywiołem
piątym jest drewno dla Chińczyka
nigdy go przecież nie zapytał
był wielkim murem rozdzielony
Nie znał też chemii żeby wiedzieć
że z węgla tlenu i wodoru
słoje zbudował ktoś dla niego
by dłutem wywiódł z nich marzenie
Wbrew całej wiedzy w drewnie rzeźbił
czuł opuszkami jasne dusze
sadzał je w lipy białe ciała
nocami wiedli swe rozmowy
I dnia pewnego gdy zostawił
za sobą świadków swej pamięci
z krzyżem lipowym odszedł cicho
tam gdzie lipowi poszli święci
wielkim był murem rozdzielony - tutaj zmieniłabym kolejność - był wielkim murem rozdzielony, tak mi się lepiej czyta, rytmiczniej.
Poza tym piękny wiersz, taki, który wzrusza a ja dziś chyba podatna na tego typu wiersze... Bardzo mi się podoba.
Ps. Śliczne są "Rzeźby Dziadka".
Pozdrawiam