Droga (5)
zamilknę kiedyś istotnie. zsiniałymi od bryzy ustami modlitwy
odmówię. wyszepczę. policzę oddechy. oddam bogom daniny.
poukładam wszystkie mile- te wstecz w głąb i te zamierzone. saldo
wyjdzie na plus bo każda ćwiartka jest przecież tylko częścią
całości. na razie krok za krokiem boje toczę z kulą ziemi. fotografie
odnawiam. pamięć wyrzyna w strukturze mózgu głębokie koleiny.
orze komórki. woła. straszy. pamięta. kupcie garnitur już nie wyjdzie
z tego. pęta na ręce i nogi . to ja -goły jak święty turecki. zadkiem
wyrażam stosunek do śmierci. każdy kiedyś umiera. nie każdy
ma możliwość zmartwychwstania. a ja wciąż jestem. pluję. smarkam.
płyny fizjologiczne wydzielam jak każdy dobry polak.bo droga musi
trwać. duchy gór uniosły się nad niebo. gdzieś nad doliną przemknie
cień jastrzębia. ręce w kieszenie wkładam. zaciskam zęby na zegarze.
rozgryzam nić. nie czuję. stwórca też może odmówić.
Anathema62 13.06.2007
zadka i tak nie cierpię kochanie moje. straszne, nie? ;)
przodek- zadek- to po prostu tak rozpatruj. bez podziału na płcie ;)
ale to tylko takie moje. zwyczajnie dreszcze mam jak słyszę "zadek". bądź "zadkiem". bądź cokolwiek podobnego.