niecodziennie zrywam kartki z kalendarza
z lenistwa po kilka naraz pod łóżkiem wala się
stara poduszka bałaganiarza i tabletka na
kaszel której nie chciałam połknąć bo była
gorzka jak każdy mały ku porządności klaps
starannie pokoloruję obrazek na plastykę
i dostanę piątkę żebyś była dumna i może
darowała mi wczorajszą karę -boję się
zasypiać sama i bez lampki
zatrąbił na alarm głośno zegar biologiczny
mogę żyć sentymentami ale dopiero teraz
rozumiem bez bicia jak mówisz już pora
spalić stare zabawki
Tytuł świetny, nie da się przejść obojętnie obok takiego tytułu. Potem nieżle podajesz codzienność dorastania, zegar w tym świetnie spełnia swoją rolę , ale .. jakby Ci się zatkało pisanie w pewnym momencie , jakbyś chciała coś jeszcze dopowiedzieć , a rezygnujesz i przechodzisz do pointy. Może to i sensownie zrobiłaś , ale ja chciałabym poczytać więcej myśli w wierszu na temat tytułu. A zwykle się czepiam, że tekstu za dużo :)