Lęk i On
Lęk w sobie noszę małą istotę
poczętą nocą w skowycie gwiazd
w mgłach nad moczarem w wozów stukocie
na błędnej drodze w strachu przy płocie
w dziecięcej trwodze co mieszka w nas
Lęk w sobie noszę gorycz istnienia
od dni początku go w sobie mam
Mą krwią się żywi słowa mi zmienia
gasi jak świece me uniesienia
zbyt często jestem z nim sam na sam
Lęk sobą karmię rośnie i rośnie
już może objąć mnie w pasie w pół
gardło mi ścisnąć krzycząc bezgłośnie
bezzębnym śmiechem rechotać sprośnie
kiedy się lękam by spojrzeć w dół
Już bać się boję proszę o łaskę
ciemnej doliny przede mną zło
On dłoń mi daje kij swój i laskę
na oczy wkłada wiary przepaskę
by mimo lęku lżej mi się szło