Literatura

krawiectwo lekkie (wiersz)

ono matopeja

niekochaną być muszę

 

nakładając jedne spodnie

drugie i trzecie

odszedłeś polem, odszedłeś bez słowa

dziękuję

zostawiona cała twoja

na pastwę losu

łudzę się nadzieją, że kiedyś się

uśmiechnie


fatalny 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Marek Dunat
Marek Dunat 19 czerwca 2008, 21:02
ni w ząb nie rozumiem . ni w ząb :/
estel
estel 19 czerwca 2008, 22:47
kto się uśmiechnie? on? to nielogiczne, bo wcześniej zwraca się peelka do niego. nadzieja? to nadzieja się uśmiecha? pozostawione same sobie dwa przecinki - szpecą całość, choć całość to kolejny wierszyk o rozstaniach i w żadnej mierze nie jest lepszy od już powstałych.
przysłano: 19 czerwca 2008 (historia)

Inne teksty autora

***
ono matopeja
karawana
ono matopeja
Trawa
ono matopeja
Skarżypyta /hard/
ono matopeja
Samochwała /hard/
ono matopeja
*** (dwa anioły )
ono matopeja
od(nowa)
ono matopeja
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca