Noc zasłania czarne zasłony
a razem z dniem odchodzisz ty
zostawiłeś mnie samą we łzach
rozkochałeś i zostawiłeś sama nie skruszony
zapomniałeś, że od zawsze byliśmy My?
a teraz dławi mnie potworny strach
Przytuliłam do twojego białego ciała
pacynkę, co pod oknem stała
kilka kropel spadło na białe dłonie
roztłukłam "na szczęście" słonie
stały pod oknem bezczynne i szklane
nie bardzo, lecz zawsze trochę kochane
Odszedłeś, dlaczego? Dokąd wędrujesz?
W niebie czy w piekle się teraz znajdujesz?