Słońca majowy zachód

Goosfrabba



pod koniec dnia
stylowy jest zachód słońca
ostra sztaluga światła
nagrzana długimi liniami
horyzontu
 
nie tylko ty widzisz cień
gruby słup majowych nocy
smutnych bez ust przy ustach
 
nawleczone na igłę
zadry sponiewieranych sów
wołają o prawo do drzemki
 
kamiennych posągów gorąca
chęć zmiany kształtu
opiera się ścianą bezruchu
 
a nasze dłonie to pierś
wzgórze Moria
z której sączy niejeden
niewidzialny Bóg


Goosfrabba
Goosfrabba
Wiersz · 21 czerwca 2008
anonim
  • Marcin Sierszyński
    Dobre to. Utrzymujesz poziom, ale się nie wybijasz.

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marcin Sierszyński
    Ile to ma jeszcze wisieć? Pozwolę sobie na samowolkę.

    · Zgłoś · 16 lat
  • Goosfrabba

    · Zgłoś · 16 lat
  • ew
    no i się wiersz doczekał samowolki :)
    mój problem polegał na tym, że w ogóle się nie potrafiłam odnieść do tego wiersza, chociaż czytałam go wiele razy

    · Zgłoś · 16 lat
  • Andrzej Talarek
    Gdyby nie czytać ostatniej zwrotki to byłby to ładny wiersz, miło się czytający i , niestety, niewiele mówiący, ot, kolejna impresja. Ostatnia zwrotka wprowadza zamęt i cały wiersz się nie broni.
    Wzgórze Moria jest wieloznaczne, to skała z której Bóg zbudował świat, z ziemi wzórza Moria Bóg ulepił człowieka, to na tym wzgórzy Abraham ofiarował Izaaka, nto inna nazwa Wzgórza Świątynnego. I jak to pasuje do całości?
    Bez tej zwrotki kupię.
    Pozdrawiam

    · Zgłoś · 16 lat