atlas na drogę-przepastny
sandał na nogę-za ciasny
i kiść miłości własnej
więcej sobie cenię święty niepokój
niż dobre rady owłosionych
brzoskwiń gnijących na półkach
po kilogramie
bardziej wierzę przydrożnym rowom
niż zgięciu karku w banan
z którego skórka co krok
można upadać w nieskończoność
ciągle jeszcze uśmiecham się
bardziej niż kwaśno dojrzewające
cytryny wyciśnięte do herbaty
po herbacie
i tylko wy jeżyny na rowie
i jeszcze wy maliny po lesie
a najbardziej wy czereśnie
dzikością małe na pustkach
pokarmem od poezji pełnym
dla wędrówki nieposkładanej
owo co wy...
Grzesiek z nick-ąd
Grzesiek z nick-ąd
Wiersz
·
2 lipca 2008
nie mam już żadnego słowa.