Na ulicy gdzieś upadła
ma gondola samojezdna
w grzmocie fali
w blasku światła
nie tak łatwo jest dogonić
myśli Twojej skrawek
gdy epilog już wyprzedził
wszystkie wstępy i prologi
wstąpisz mocniej na chodniku
oddzielony od przerażeń
i od mrowień
w zakrytości pięknych znaczeń
których żaden indeks
na język ssaczy nie tłumaczy
niechaj biją w bębny
muzykanci i asceci
i niech tańczą w głębi
pod falami i nad nami
pijani nieodziani
i trzeźwi anieli
ma gondola samojezdna
spadła gdzieś na ziemię
i straciła swe znaczenie
w tłumie innych znaczeń
pomieszała słowa i przecinki
pocięła bezwładnie na odcinki
wszystko w świete prawa acz inaczej
jej stylista tego nie wybaczy
gondola samojezdna
ejm2000
ejm2000
Wiersz
·
6 lipca 2008
Hmmmm. Dość mierny jest ten wiersz, ale ciężko mi stwierdzić, dlaczego. Może to przez mierzący mnie temat.