prawda to, że
młodość właśnie szczytuje
ale zmęczona długim dochodzeniem
na farbowanym bez najmniejszej
ogłady prześcieradle życiorysu
jęczy tylko
i z boku na bok się przewraca
odsłaniając na przemian oba
sine pośladki
taka jest właśnie
mojej młodości powłoka
nie wiem tylko co to jest -
to co mi łzy i usta potrafi
zagrzać w pół chwili tak
że słońce zaczyna się jąkać
ze wstydu
skąd prąd ten sam wciąż
i arsenał wzwodów
nie do pogardzenia
skąd gorączka wściekła do czynu
pod którym żebrem naiwność
się uchowała ta sama
która napędzała ośmioletnie ręce
kiedy je nakładałem na
sparaliżowanego starca
nie
młodość we mnie nie gaśnie
to tylko
świat się mocniej zjeżył
powtarzasz moich/moje blisko siebie (moich dni/moja powłoka)
Jednak mimo to uważam, że wiersz jest wyśmienity, znakomicie przedstawione przemijanie, które każe dłużej się zastanowić nad życiem. I jakbyś jakoś zmienił te zaimki osobowe, byłbym za gwiazdą dla Ciebie.
Gratuluję.
podoba mi sie. mimo nazbyt patetycznego stylu, który wkrada się tu momentami.świetnie poprowadzony wiersz
"to co mi łzy i usta potrafi
zagrzać w pół chwili tak
że słońce zaczyna się jąkać
ze wstydu"
a puenta genialna. Kurcze chyba Cię wolę w poezji niż w prozie. Aż się dziwię, że to powiedziałam. Ulubię sobie, pozdrawiam.