chciałem zostać twym księciem
z bajki. ostatniej nocy
w koszuli na lewo zapiętej
ktoś z okna na przeciw wyskoczył
gołębie wzruszył do lotu
kota do pójścia na śmietnik
sąsiad wygięty zza płotu
przełyka chleb swój powszedni
wiatr wzdycha zerwanym liściem
ludzie potrafią się gapić
jesteśmy albo byliśmy
spadając na cztery łapy
w koszuli na lewo rozpiętej
bez ludzi kotów gołębi
chciałem zostać twym księciem
tylko czy mam jeszcze błękit
wszystko, poza ostatnim rymem każe twierdzić, że masz łeb jak sklep i za bardzo nie ma się do czego przyczepić.
i pewnie powinienem zmienic.. tylko na co? po co? skoro sam przyleciał wróbel niech siedzi jak orzeł:)
nie co Ty, nie zmieniaj. Niech będzie jak jest,
Najwięcej tekstu przeczytałam w ostatnim wersie, tam jest głębia całego przekazu, nadzieja na mijanie wolniejsze niż bywa, na to, że jeszcze się coś potrafi, ze chce się chcieć, że warto. Tak to czytam.
ale nie wiem czy jeszcze mam w sobie chłonność błękitu.. po czyimś skoku za linię..