wróciłem z wizji lokalnej
utonął wiersz w metaforach
pani oficer zapalmy
znicze choć jeszcze nie pora
igrzysk smaczniejszych od chleba
z małym odciskiem bez chemii
pomiędzy nami jest bieda
a mimo wszystko to nie my
wygramy wyścig za grosze
siedząc po uszy na starcie
wy bez wyboru jarosze
trzymacie się ramy uparcie
w puste jesienne poddasza
strzela drewno z kominków
lecz wiosna będzie już wasza
a lato będzie muminków
lub jak mi wytłumaczył jeden z pensjonariuszy - panie daj przyjść śmierci
a mimo wszystko to nie my" - bosko! a muminki to położyły mnie na łopatki xD haha...
Prześmiewcza końcówka, na piewrszy rzut oka bez sensu, jednak pełniąca rolę prztyczka w nos. Brawo.
może ktoś przerysować?