w kuluarach nocy rozdarta prawda
pędzi na oślep niepodkutym koniem
pod suknią Ewy pod żebrem Adama
gniewem płonie grzywą powiewa
męczy ją czekanie
nuży podróż bezkresna
w kajdanach myśli
w kokonie przemijania
nim otworzy usta
zaparska zasapie
strzeli kopytem
oczy czarne jak heban zmruży
przystanie na chwilę
odpocznie
potem powali się na murawie
zanim znów pogalopuje
pod płaszczem ciemności osłoni
schowa głęboko tajemnice
do następnej przejażdżki
Poetycko - nie mam się do czego przyczepić - jest wiersz, jak to tu niektórzy mawiają.
Natomiast w warstwie filozoficznej tego wiersza, to mi nie bardzo pasuje (mój subiektywny ogląd) to zaciemnianie prawdy, np.: "pod płaszczem ciemności osłoni" lub "prawda pędzi na oślep". Ja tak się na prawdę zapatruję, że jest ona światłem i mocno stoi na nogach. Dochodziłem do tego ładnych parę latek i powtarzam, nie każdy musi się z tym zgadzać.
Czekam na kolejne wiersze.
w kokonie przemijania
płaszczem ciemności - te zwroty się mi jawią jako fuj.
Więc? Ja bym dał na pierwszą stronę.
Jeśli do jutra autorka nie zechce poprawić, puszczamy na pierwszą.