sens wynikania znika tuż przed północą
wraz z zanikiem promili kofeiny we krwi
idee obracają się w garść słów dobrych i złych
dźwięków odbijanych od ścian echem przymusu
trwania w koncentracji
rozłożone lustro kartki nie odbija dokładnie -
dotykam piórem ucha które słyszało
mowę Platona na ateńskiej agorze -
rozsypuje się w drobny mak
u c h o
język czytający Homera i Kanta
i oko śledzące z niepokojem „Płonącą Żyrafę"
upadają pojedynczymi zgłoskami
j ę z y k
o k o
tuż przed północą staję się podstawą
oka i ucha trzonem języka
staję się człowiekiem
Za to ten jest ciężki dla mnie. ;) Bardzo podoba mi się pierwsza strofa i ta zabawa podobnie brzmiącymi wyrazami, ciekawie i płynnie.
Interpretuję go sobie na swój sposób, jako tytułowe "wyzwolenie" od wszystkich tez i każdego czynnika oddziałującego na nas, choć właśnie z tego się składamy i reagujemy w określony sposób. Widać tu, jak człowiek stworzony jest z zestawu słów, dźwięków i obrazów, czytam tu jak poszczególne filozofie, to co można usłyszeć i zobaczyć - kształtowały go i nadały mu charakter, widzę też rozsypanie się tych wszystkich części, które w ostateczności stworzyły podstawę tegoż człowieka.
Czy moje rozumienie tego wiersza jest prawidłowe nie wiem, ale z pewnością zmusza do przystanięcia.
Te zabawy z rozsypanymi literami tworzącymi słowa bardzo obrazowo ukazują całą pozostałą treść wiersza i to, co chciałeś w nim ukazać (albo to, co ja w nim zobaczyłam).
Na pewno jeszcze do niego wrócę. Mam wrażenie, że za kolejnym razem odczytam więcej.
A i jeszcze jedno - popraw sobie literówkę "Żyrafę" i takie pytanie - czy w przedostatnim wersie akurat tak ma być jak jest? czy na pewno tak odmienione wyrazy? wydaje mi się że "oka", ale głowy sobie nie dam obciąć. ;)
Serdeczności :)
Co do wiersza, podpisuję się pod komentarzem estelki.