na rumianym tarasie
pszennej kromki okrytej starannie
prześcieradłem masła
wylała swe różowe wdzięki
panna polędwica
z kokieterią próbując zakryć
co tłuściejsze kawałki
Bogu ducha winną
kołdrą sałaty
nic nie zapowiadało krwawej jatki
jaką miał im wnet zgotować
pikujący śmiało w dół
pomidorowy kamikadze