Nieograniczona przestrzeń
pełna żywej zieleni
rozległa od gór do morza
nad nią polarna zorza
Czerwone słońce ku zachodowi się chyli
przelatuje nad nią królowa motyli
ze swą świtą wspaniałą
okrywa ją niczym płachtą nieśmiałą
Czas pojęcie nieznane
a raczej zapomniane
ztrzymał się by odpocząć
Biorę lupę naukowca
odpowiednia chwila by poszukiwania zacząć
zaglądam do wnętrza jałowca
w nim krew bezbarwna pulsuje
Takie same drgania pod ziemią czuję
zajrzę do jej wnętrza
zbliżam się jeszcze trochę... oj sieć pajęcza
na niej brylanty srebrne krople rosy
Pajączek ruchem zbudzony
chaotycznie biega po swym królestwie we wszystkie strony
ostrożnie się wycofuję uważam na włosy
Nie chcę zburzyć mu mieszkania
tak wiele pracy pajączka trzeba do jego zbudowania
uwagę moją cienie zyskują
zgrabnie między niską i wysoką trawą przeskakują
Spoglądam w niebo
Co przyczyną zjawiska tak cudownego ?
na jasnoniebieskim niebie między chmurami
latają szpaki za swoimi paniami
Niczym wspaniali lotnicy
próbują zwrócić uwagę swojej obubienicy
Co to ? słyszę dźwięk wyrwany z obrazu sielankowego
to zegarek czas wracać do mista betonowego
1998