rzeczywistość narodziła się przedwcześnie
jako wybrakowany egzemplarz
w niej bezkształtna masa ludzkości cuchnie defektem
tamuje niedorzeczny
dopływ młodej krwi
zwątpisz w tradycję widząc szaleńca
w konwulsyjnym bólu z zapytaniem w oczach
przepraszam czy widzieli państwo może koniec świata
bezczelnie wzruszalibyśmy ramionami
nie przywykliśmy słuchać homeryckich bredni
w wiadomościach usłyszę
że bóg zwymiotował na nas trzecią wojną światową
powalczę
o syndrom srebrnego medalisty
w relacji na wpół żywo
za plecami wyginie do dna
poprawny gatunek
z krzyżem i dynamitem u szyi
heterosapiens
z krzyżem i dynamitem u szyi"
ciekawe. Chociaż najbardziej ujmuje mnie:
"bezkształtna masa ludzkości cuchnie defektem
tamuje niedorzeczny
dopływ młodej krwi" - znowu lingwistycznie. Szczególnie ten odsyłający do kilku pól semantycznych przymiotnik 'niedorzeczny'. U-rzeka! Szczególnie, że w Twoich tekstach ów lingwizm pojawia się całkiem naturalnie. Wprowadzasz go bez większych potknięć dla płynności tekstu. Nawet końcowych 'heterosapiensów'.
Warte uwagi są też silne emocje, jakie odczuwa się w tym tekście.
Dodatkowo: te apokaliptyczno-naturalne wizje. Bo niby zagrożenie jakieś, jakieś zmiany, ale i tak 'bezczelnie wzruszalibyśmy ramionami'.
Pozdrawiam!
- to nie. zbyt łopatologiczne.
dalej sielsko- anielsko.