szpaler gości malowanych
skwarem i czerwonym winem
złotem i drobnym haftem napuszony
obyczajnie hołd oddaje
pierwszych chwil statyce
wszyscy pewni że trąbka
wnet zakwili silą się na
kancelaryjną powagę ale palce
stóp już się czają pod lakierem
mokasynów i czółenek
pewne swego
a panna młoda choć ma oczy rozwarte
to za nimi ścianę krwi już w połowie
tylko swojej i rzęsami trzepie
jak gosposia fartuszkiem
po skończonej pracy
u szczytu ciszy gwizd pacnięty klaskiem
i stołki z jękiem pustoszeją bo od tańca
zaczyna się mołdawskie wesele
tylko dziecko zatracone
wśród bioder rozpędzonych wagoników
szuka w nosie potwierdzenia
sensu tej gonitwy
może jednak komuś podpasuje .....