wypadek

Hekate

 WYPADEK


całkiem dosłownie zbiera zęby z podłogi
śliskiej od mydlin -
czyjeś dłonie okrywają jej uda kawałkiem tynku
a może mgłą malowaną w gwiazdy i księżyce

jarzeniówki patrzą jej w oczy

zerwała się nić łącząca kawałki w całość
więc noga palec twarz a nie ciało
tak dobrze znajome posłuszne drgnieniom powiek
niewidocznego lalkarza

pełne muzyki

teraz tylko rytm bęben tłukący się w piersi
pałeczki rąk przyciśniętych do skroni i kleks
jak klucz basowy na poskręcanej reumatyzmem
pięciolinii ręcznika

nie patrzy w lustro bo wie że zobaczy
cień czarownicy na swoich wargach

uspokaja oddech i kropla po kropli wysysa ciszę
słoną od norwidowskich przemilczeń

albo od krwi



noc z 19 na 20 lipca 2008

 

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie 1 głos
Hekate
Hekate
Wiersz · 15 sierpnia 2008
anonim