/ Specjalnie dla e. - "Powroty"/
Lubiłam te powroty z tobą ostatniej wiosny. Chociaż za każdym
razem stawało się jasne, coraz jaśniejsze. Słońce osiągało zenit
i promień w twoich rękach rodził ciepło, o którym
już dawno miałeś zapomnieć. Dla ciebie świat zamknięty
w piąstkach znowu wrzeszczał. Uśmiechałeś się
-mam tyle powodów żeby się uśmiechać. Teraz
noc przybiera twoją postać, nieruchomiejesz,
więc bawię się w udawanie - przyczajam jak kot
na mrugnięcie powiek, pierwszą skuchę. To koniec
lutego. Zawiało chłodem. Spod koca wysunęła się ręka,
zimna jak ciało jaszczurki. Kiedy już dotknę
śmierci, nie zdradzę lęku
ani ciebie.
Co na to pozostali?
a strasznie mi miło :)
Po drugie: obrazy ocierają się o banalne stwierdzenia. Tak jak ten Różewicza eksperyment ze zbitką 'księżyc świeci', ale wtedy powstała nowa jakość, a tutaj mam wrażenie ocierania się poważnie o starą, wypaloną sielankowość.
Po trzecie:
'Kiedy już dotknę
śmierci nie mogę zdradzić lęku
ani ciebie.' - czy jednak nie powinno być 'Kiedy dotknę śmierci, nie będę mogła zdradzić lęku ani ciebie'?
- to trąci błędem składniowym.
Pozdrawiam!
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
'i promień w twoich rękach rodził ciepło, o którym''
''na mrugnięcie powiek, pierwszą skuchę.''
''Kiedy już dotknę
śmierci, nie mogę zdradzić lęku,
ani ciebie."
Pewnie gdyby tu była możliwość edycji zmieniłabyś i tu, jak w wersji na PP czas w drugiej strofie na przeszły oraz dokonała tego trafnego przedsięwzięcia z klamrą. Szkoda, że owej możliwości edycji tu nie ma.
Raz jeszcze pozdrowionka Krysiu :)
Błędu składniowego nie widzę, a interpunkcję poprawiłam przed chwilą tak jak umiałam najlepiej . Jestem z tego tematu jak kompletna noga stołowa .