internauta

effata

zwykłością dnia strzelę sobie w łeb
niezmarnowaną resztką mnie
sprzedanym stylem lewitacji
przeciwutrudzeniowym pomysłem
dla zobojętnionych
gdy codzienność bliźniacza
podsyła monochromatycznie
nacechowane zmarnowanie

próżność nakazuje mi wypróżnić
obdrapane z sensu chęci zmiany

w całym śmietniku jaźni
skompletowanych schematów bycia
przemknie się z rzadka włóczęga
odstawiony na półkę
z prawdziwym obliczem kogoś znajomego

kimkolwiek jest
niech mnie zostawi

effata
effata
Wiersz · 24 sierpnia 2008
anonim