Literatura

Klin (wiersz)

Charles B. Rosma

Dla niej mógłbym zrobić origami: kilka zwierzątek pachnących jak kulki z papieru.

Przestać się martwić, że je spuści do klozetu. Koniec bitwy, coraz mniej miejsca

na wojnę. Tutaj też prószy kwiatami wiśni, ale moja kobieta nie jest Yuffie Kisaragi;

gdy zgrzyta w zamku klucz, udaje, że ma pełne ręce roboty. Balkon zafajdały gołębie,

nie chcą nas zostawić w spokoju. Piszę do niej na poste restante: nie wkurzaj się,

można mieć kiczowate, dobre oczy - cokolwiek to znaczy, być przekonanym,

że dla każdego jest gdzieś niebo i grób.


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Michał Domagalski
Michał Domagalski 25 sierpnia 2008, 15:28
Wiersz podoba się bardzo. Szczególnie ostatnie zdanie
(Piszę do niej na poste restante: nie wkurzaj się, można mieć kiczowate,
dobre oczy - być przekonanym, że dla każdego gdzieś jest niebo i grób.).
A pewne sytuacje skojarzyły się mi ze znanymi z własnego doświadczenia (gdy zgrzyta w zamku klucz, udaje, że ma pełne ręce roboty).
Marek Dunat
Marek Dunat 26 sierpnia 2008, 09:04
wydoroślałaś jakby ;)
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 26 sierpnia 2008, 10:20
Puenta szczególnie zadowalająca, o kluczu bardzo życiowe - co już Michał zauważył, a początek jest taki ujmujący ze względu na jego prostotę; pokazania człowieka ze strony, gdy chce coś ofiarować komuś na miarę swoich możliwości. Fajne odniesienie do Japonii.
przysłano: 25 sierpnia 2008 (historia)

Inne teksty autora

Cover
Charles B. Rosma
Dwa kije
Charles B. Rosma
Strachy
Charles B. Rosma
Dobra śmierć ?
Charles B. Rosma
Raz tyle co nic?
Charles B. Rosma
Zostaję
Charles B. Rosma
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca