I
Nienawiść budzi mnie codzień,
Każe mi wracać do przeszłości
i toczyć walkę ze swoimi myślami
Walka zamienia sie w heroiczną wojnę.
W wojne o nic!
Buduje zamek z kolorowych klocków, aby przetrwać
Hipnotyzuje siebie patrząc w lustro,
by nadać pozory,
że odnalazam sens życia!?
Pytam głosu ile mam jeszcze znieść,
skąd czerpać sił?
by się nie zgubić w labiryncie pleistocenu,
w obliczu ewolucji,
paranoidalnego lęku.
II
Tańcze na lodzie.
Spadam, tone, rozpyłwam się,łapie jeszcze jeden wdech,
zatracam się w świecie nieświadomości.
Zapalam zapałke,
szukam klucza, szukam drzwi!
Ściany załamują się,
kurczą
Gdzie jesteś romeo,
gdzie jesteś mój książę?
Truskawko, słodka esencjo,
Kamufluje się,łykam wodę,
czuje rozluźnieie,
ocieram pianę z ust,
zaczynam śpiewać,
wycieram ręce od czerwonego soku,
Staram się stać prosto.
Opadam z sił, upadam!
III
Budzę się , otwieram oczy
i widzę niebieskie sklepienie,
biale smugi,
jasny promyk,
trzymam kubek kawy w ręce,
a drugim okiem spoglądam na niego
jak spokojnie jeszcze śpi.