jak wyznań płochych kolumnada
ogrzana słońcem bogobojnym
we frywolitkach pajęczynek
jeszcze mocniej rozbłyszczonym
jest myśl o moich palcach
w twoim boku szukających potwierdzenia
nieśmiało łypię spod bruzd czoła
na niebieską fosę która nas łączy i dzieli
i przełykam biel
ta już tylko scala
rumienię się na myśl o
em dwa a może trzy na które
teraz złotowłosi majstrowie cierpliwie
chuchają i dmuchają
czy pozwolisz mi dobrać firanki
To po pierwszym czytaniu.
Pozdrawliaju Was towriszcz!