Lunetarium (wiersz)
Izabela Kawczyńska
„Lunetarium"
Wziąć mężczyznę jak się bierze tabletkę od bólu brzucha albo
głowy. Nie łykam proszków, leżę płasko łaciata jak krowa,
która gapi się z rozdziawioną mordą w niebo; stamtąd gwiazda
pomiędzy nogi, gdy zdyszane poduszki, nawykłe do bieli, buchają
jak koń, który biegiem się staje, choć nie zdoła wygrać pościgu.
Reszta to szpik, rybi ogon, zbyt miękki, i kości, co grzęzną,
a pościel się ściele, przepełza po ścianie. Skośnookie węże
przynoszą w zębach drżące lusterka, i pomnożona staję się
ja - córa Babilonu. W raju psy siwieją; tutaj podsuwa się
pod oko robaczywe ciała, soczyste jak jabłka, więc gryzę.
słaby+
2 głosy
przysłano:
29 sierpnia 2008
(historia)
przysłał
Izabela –
29 sierpnia 2008, 17:10
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Absolutnie zgadzam się z werdyktem jury.