Osaczona setkami niemiłych spojrzeń
Uciekam rzucając własny cień
Stłumiona, sztuczna jak marionetka.
Z ogromnej puli wspomnień
Wyciągam losowo jeden
Niezawodny numerek.
Fatum ciąży nad moim domem
Kątem cichych łez i absurdów.
Jestem jak szmaciana lalka
Zbędna i pachnąca strychem
Chociaż liczę tylko kilka wiosen.
Bo ja naprawdę nie wiem - się nie znam pewnie -, któż to taki Stłumion i jak się jego cień rzuca, czy np. Zbęden i jak wygląda jego lalka.