***
mieszkam w norze pod ziemią
pilnuję orzechów i szyszek
oglądam świat przez grudki lepkiej ziemi
czasem rozstępują się ujawniając kolory
żółte, brązowe, tęczowo- szkliste
głodne i syte, wyczerpane w połowie
i pełne
tępe i rozumiejące wszystko
nasłuchuję i robię zapiski
nasłuchuję, próbuję naśladować
wyciągam dłoń przez błoto i korzenie
dotykam ich naznaczam je sobą
***
rzeka jesienna wylewa już wiosną
żebyśmy zdążyli z uprawami przed czasem
przynosi białe pachnące kwiaty
którym daleko od spierzchniętych liści
owoce i warzywa mamy swoje własne
ulepione na kształt zgięć palców i nadgarstków
z zaschniętym lukrem na wierzchu
parzą jak rozrobiona żywa magma
owoce i warzywa trzymamy pod fartuszkiem
czasem w przypływie zimna drylujemy z nich serca
Lustro
spotkać cię w błocie
spotkać pod lecącym samolotem
spotkać cię prószącego
spotkać cię tak byś
zakręcił się w nozdrzach
kiedy minę cię pospiesznie
spotkać w podartych kartkach
w śmiechu bezdźwięcznym
biec z tobą ulicami
z niewidzialnym sznurkiem
siadać w drugim końcu autobusu
razem zginąć w wypadku
potem latać nad światem
wygładzać deszcz nim doleci
do nich, zanim zrobi się mokry
i kochać się jak kawałki lustra
przez siedem lat i jeszcze trochę