spoliczkowany przebudzeniem
zaciągnąwszy się świeżością
przemierzam trzeźwość do końca poznania
on skuty maligną drętwiał skurczu bryłą
godzina dwunasta zero jeden
łatając nastrój krojem wspomnień niby-śpiewam
karkołomność miła zwłaszcza trącona powolnością
on zwleka zwłoki chodzące - jest plan
godzina dwunasta piętnaście
poszedł gdzie sprzedają samopodcinające się żyły
kupił na raty i na zapas
zerknąłem w to w żadnym-wypadku-lustro
niechcenie niezmienną wzoru on=ja
godzina dwunasta szesnaście
odtajałem
chciałbym i w przemyśleniach
poszedł gdzie sprzedają samopodcinające się żyły
kupił na raty i na zapas
zerknąłem w to w żadnym-wypadku-lustro
niechcenie niezmienną wzoru on=ja
genialna zwrotka i podoba mi się w niej słowotwórstwo:]
PS idąc za namowami coś skleciłam, tak spontanicznie, muszę się wprawić, bo odwykłam od klikania na wywrocie;]
pozdrawiam gorąco (pogoda lepsza) :>