Kwadrans wieczności

Tommy Gun

  

spoliczkowany przebudzeniem

zaciągnąwszy się świeżością

przemierzam trzeźwość do końca poznania

on skuty maligną drętwiał skurczu bryłą

 

godzina dwunasta zero jeden

 

łatając nastrój krojem wspomnień niby-śpiewam

karkołomność miła zwłaszcza trącona powolnością

on zwleka zwłoki chodzące - jest plan

 

godzina dwunasta piętnaście

 

poszedł gdzie sprzedają samopodcinające się żyły

kupił na raty i na zapas

zerknąłem w to w żadnym-wypadku-lustro

niechcenie niezmienną wzoru on=ja

 

godzina dwunasta szesnaście

 

odtajałem

chciałbym i w przemyśleniach

Tommy Gun
Tommy Gun
Wiersz · 30 sierpnia 2008
anonim
  • whiteshrew
    Świetny wiersz bez pierwszej zwrotki. Połamałam sobie na niej język a reszta wkręciła mnie w klimat szczególnie:

    poszedł gdzie sprzedają samopodcinające się żyły
    kupił na raty i na zapas
    zerknąłem w to w żadnym-wypadku-lustro
    niechcenie niezmienną wzoru on=ja

    genialna zwrotka i podoba mi się w niej słowotwórstwo:]

    PS idąc za namowami coś skleciłam, tak spontanicznie, muszę się wprawić, bo odwykłam od klikania na wywrocie;]
    pozdrawiam gorąco (pogoda lepsza) :>

    · Zgłoś · 16 lat
  • ew
    pozdrawiam:)

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marek Dunat
    nie podoba mi się misz masz w czasach jakie zastosowałeś . to sprawia wrażenie okropnego chaosu. te znaczki graficzne miedzy niektórymi wyrazami też nie sprawiają zbyt korzystnego wrażenia. czy nie mogłeś zapisać tego np. kursywą ? trzecia strofoida - śliczna.

    · Zgłoś · 16 lat