poezją są otwarte rany
ślimaków na chodnikach którymi idę do pracy
i poezją są ich zgruchotane skorupy
i uczucie kiedy nieostrożnie
nadepnę na te zwłoki
i poezją są chwile kiedy inni
patrzą na mnie i nie wierzą
że to co widzą może być prawdą
pozwalam im myśleć co akurat
przyjdzie im do głowy jestem cała
poza hierarchią wartości
i poezją jest myśl o tym
że mogłabym powtórzyć dziki seks nocny
z krzyśkiem pod nieobecność kaśki
władza którą mam nad nim
kiedy przychodzi i pyta co
o tym sądzę a ja gaszę go
w obsceniczny sposób
tak więc całe moje życie jest jak dzieło sztuki
wtulam się w półślepca nietzschego
z niczym na swoją obronę
z szaleństwem w którym nie ma metody
z książką o umysłach geniuszów pod czółkiem
kiedy usypiam myśląc tak bardzo
o poezji
Całość może nie do końca odkrywcza w ogólnym wydźwięku, ale za to dobrze przedstawione.
*im - powtórzenie.
- ale to tylko kosmetyka. : )
Świetny wiersz, peelka mówi, że jej życie jest dziełem sztuki i to się da odczuć. A Nietzsche miał złą siostrę, jak to kolega Maniaq mówi. : )
Pozdrawiam w środę.
Również pozdrawiam!