twój ojciec powiedział że nie obchodzi go
co się stało że walcząc ze światem
robił to wszystko dla ciebie dla ciebie
giął się i upadał słuchał akcydentalnego
jazzu słuchał tego hałasu który po kilku piwach
stawał się po prostu nieznośny a tylko
pozostawiał jakiś niesmak w ustach jak pocałunki
z dziewczynami w małych czarnych kawiarniach
naciągających samotnych desperado na strzały z pianką
lecz kiedy postawiło się sytuację wystarczająco jasno
zdejmowały swoje brudne staniki zawieszały je
na żyrandolach tak aby z samego rana wirowały
nad naszymi głową gdacząc jak anioły na trzecim kacu
błagające o wybaczenie po nocy spędzonej z twoją matką
jak koty liżące zmieżwione pierze wyginające
szyje do najdalszych piór o krztałcie mieczy
wetkniętych jak pióropusze w padlinę
którą się żywisz w której śpisz w której chodzisz
w której oglądasz telewizję serfujesz po internecie
w padlinę która jest pomiędzy ustami twoimi
a ustami mężczyzny który w barze mlecznym
popijając kakao słucha starych kawałków fogga
i siorbania zupy i picia kakao i tego dźwięku
który nakręca płyty w barach mlecznych
a wszyscy patrzą ze zrozumieniem tylko
w workach pod oczami tych studentów
którzy czekają na brak sensu i którzy
nie interesują się tym co się stało
pojawia się bunt
nienazwane 1
nF
nF
Wiersz
·
7 września 2008
,,szyje do najdalszych piór o krztałcie mieczy,,