nieświadomie przekraczając granicę
brnę wzrokiem w miliony pikseli
rozmazując linie papilarne na szkłach
okularów. na ekranie. na zdjeciu z
połyskiem. bez różnicy. lubię ten stan
gdy przez chwilę zacierają się kontury
poznanego. na oklep galopuję na grzbiecie
wyobraźni przyciskając kolana do piersi.
tracę oddech. pstryk. wracamy na ziemię.
makaron stygnie. po drugiej stronie nitki
spagetti nie czekają gorące usta. jesteśmy
bohaterami z innej kreskówki. kochanie.
ładnie to zbudowałaś choć temat nudy po pewnym czasie zmaltretowany... ty sobie poradziłaś:)