cienie świateł

effata

uciekają chwile piaskiem

wiatrem szeleszczą po polu

mówią o końcu dnia

co skrył się za zachodem

słońca budzącego gwiazdy

śpiące za horyzontem

zanim nadejdzie pan nocy

i wydrwi nadzieje świateł

 

a o północy czas się zawaha

sen wsiąknie w powieki miast

okrucieństwa  i porażki odpoczną

rzucone w kąt dwóch ścian

tylko miłość spaceruje

chodnikiem uderzeniem serca

kochanków co nie mogą spać

wędrują myślami do siebie

 

wtedy noc oddycha pełną piersią

 

effata
effata
Wiersz · 12 września 2008
anonim
  • ew
    :) fajne to , nocnomgliste, tęskniące, podoba mi się

    · Zgłoś · 16 lat
  • effata
    cieszę się

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marek Dunat
    no . takie wieczorne, rozmarzone. miałeś duzo lepsze, ale i to może być.

    · Zgłoś · 16 lat
  • mudbrush (brzoza)
    at last ;] hehe piasek i wiaterek ciekawe gdzie inspiracja była:P łódeczka?;] fajne ale wg mnie tytuł zbyt... sztampowy? ale to drobiazg. pozdrawiam

    · Zgłoś · 16 lat