rodzą się
w cierpieniu rwane zębami mądrości,
ósemki na własnym krzyżu cudzymi wybijane
belką w oko cyklopa za oko proroka.
oba tak samo czujnie ślepe.
pełno ich
a jakoby nikogo...
podobno zapłacone kartą
nie stały się ciałem, nadzieją
z podwiązanymi jajowodami,
bezpłodnym paplaniem - kochaniem
się.
przychodzą,
gdy zakochany fryzjer układa mi w głowie,
gładzi myśli o jutrze lekko tnąc ciężkie od wczoraj
dziś. mów. wchłaniam z niedoboru żelaza każde,
pasmo za pasmem, urodziwiej z uwagą,
pięknieję(ą).
i Kochanowskiego doczytałam sobie dalej...
Pod wrażeniem.
ale po walce okiej
reszta extras...
Jaqint - to mężczyźni też tak mają? ;))
dziękuję za wypowiedzi i pozdrawiam.
dalej już pójdzie gładko ;)