wyplątaniem najprostszych literek
spod zamętu codziennych barłogów
jeden raz wzbić się nad szereg
choćby nawet nogami do przodu
choćby nawet w ostatnim zakolu
mieć swój własny przepiękny wiersz
by go panie czytały w przedszkolu
a dziadkowie pamiętali do łez
by go ptaki zgubiły w polanach
wśród porannych brzozowych zadyszek
by zamieszkał we fletni Pana
nawet jeśli go nie napiszę