sprawa jest prosta
moje powołanie materializuje się
i ukorzenia z dnia na dzień
odblask zmieniając w światło
uszy niegdyś zakolczykowane
pseudo celtyckim zawijasem
dzisiaj łowią zachłannie
prawdy pieszczotę
najlepszą ich ozdobę
praca ta i skrzydłem jest
i sidłem
ale pierwsze niezaprzeczalną ma przewagę
dzięki której awers chmur oglądam
a nawet tykam palcem
przygaśnie moja powłoka spokojnie
mając w ustach posmak
tamtej lepszej strony
moje powołanie materializuje się
i ukorzenia z dnia na dzień
odblask zmieniając w światło" - coś mi tu, domnulu, nie gra. Co ukorzenia? Może zmieniają? Materializują się? Jakieś to niejasne, jak dla mnie.
"niegdyś" - na pewno tego słowa chcesz użyć? Nie łatwiej i bezpieczniej po prostu "kiedyś"?
Rym Ci się zakradł też w tej strofie, jedyny, samotny taki wobec całego wiersza.
"praca ta i skrzydłem jest
i sidłem
ale pierwsze niezaprzeczalną ma przewagę
dzięki której awers chmur oglądam
a nawet tykam palcem" - niezaprzeczalną - jak na moje oko to wyrzucić, jak kot do jeża w tym wersie, jeszcze powoduje jego wystawanie. Imo nie trzeba tak tej przewagi podkreślić. Poza tym ładna ta strona, awers chmur tykany - to pomysłowe.
Puenta - za jestem. Pozdrawiam.