krzyk

kolorowsza

Jeszcze nie świtało.

 

Krzyk mi się wyrwał gdzieś zza ucha,

wyszarpał z plątaniny włosów, poplamił koszulę.

Rozwrzeszczałam szeroko oczy, wargi do krwi,

że targnęłabym się na zmysły w gorączce.

Diabli!... słowa potokiem z ust

rzuciłam o ścianę.

 

Nie usłyszał.

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 2 głosy
kolorowsza
kolorowsza
Wiersz · 28 września 2008
anonim
  • kolorowsza
    dziękuję za miłe powitanie i również witam : ) nabrudzę tu trochę, skoro już przyszłam ze swoimi kredkami

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • Latte
    Witam na wywrocie :) że tak sobie pozwolę :)


    · Zgłoś · 16 lat temu
  • kolorowsza

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • Marcin Sierszyński

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • ew
    Krzyk zza ucha mnie się podoba. Rozwrzeszczenie oczu , jak wielkie ich otwarcie, nagłe, przerażone zadziwieniem. Krzyk o świtaniu. No kurcze, fajne to jest, ja nie wiem czego się pan czepia Panie A. Puść pan to na pierwszą , to najlepszy debiut dzisiaj

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • Marcin Sierszyński
    Peelka rozwrzeszczała sobie oczy? Dosyć dziwnie to brzmi, trochę nazbyt wydumane. Krzyk zza ucha też raczej nie... : ) Reszta wartościowa.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • ew
    litości, ja Ci dam litości ! Ja tu wrócę za chwilę, bezlitośnie. Na razie mogę tylko powiedzieć, że to najlepszy wiersz osoby debiutującej na wywrocie, jaki dziś przeczytałam. Co nie znaczy, ze jak wrócę, to się nie czepię.

    · Zgłoś · 16 lat temu