Cóż za piękny bal!
Strojne panie plotkują po kątach,
a panowie wypatrują co lepszych trunków.
Stoję na środku sali,
wdycham tytoniowy dym,
tonę w kieliszkach czerwonego wina...
Nasłuchuję cichych jęków skrzypiec
i upajam się pożądaniem w oczach
podstarzałych wdowców.
Jestem lalką o pustych oczach.
Guziki gorsetu wbijają się w skórę,
spinki z kości słoniowej kłują umysł,
brylanty ciążą u szyi.
Lecz każdy ból jest częścią dumy!
Już ja pokażę tym zazdrosnym paniom
z kim liczyć się należy!
Szum koronek narasta.
Już niedługo, jeszcze tej nocy
zapomnę o gorzkich słowach nasączonych jadem,
zapomnę o samotnych puchach,
zapomnę o groźnej minie statecznej damy...
I zostanie tylko
dym,
wino,
i skrzypce.