wczoraj trwa od lepszego wschodu słońca
pijemy ludzki tłuszcz toastem
zagryzając miasto i nowe sny
od ktorych boli wątroba
to miała być śmierć ostatnia
pod okiem
mozaika popękanych naczynek
pod oknem
katastrofa samolotu
paczka dureksów
człowiek
ostatnie dno
dyktuje popęd
zwiększa się do rozmiarów
profesji zwanej życiem
jestem
swoim jedenastym palcem
wskazującym
kierunek
do najbliższego potępienia
tędy proszę
autobus przejechał mi psa
złamany grosz
i przekrwione dachy sennych oczu
zmartwychwstał
zabity latem ćwiek
ja także
mam w dupie małe miasteczka