most setny. przeprowadzka.

szklanka

 

wczoraj trwa od lepszego wschodu słońca

pijemy ludzki tłuszcz toastem

zagryzając miasto i nowe sny

od ktorych boli wątroba

to miała być śmierć ostatnia

 

pod okiem

mozaika popękanych naczynek

pod oknem

katastrofa samolotu

paczka dureksów

człowiek

 

ostatnie dno

dyktuje popęd

zwiększa się do rozmiarów

profesji zwanej życiem

jestem

swoim jedenastym palcem

wskazującym

kierunek

do najbliższego potępienia

tędy proszę

 

autobus przejechał mi psa

złamany grosz

i przekrwione dachy sennych oczu

zmartwychwstał

zabity latem ćwiek

ja także

mam w dupie małe miasteczka

szklanka
szklanka
Wiersz · 3 października 2008
anonim
  • Marcin Sierszyński
    Hm hm. Zafrapował. : )

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    Jaqint
    Zwielokrotniona puenta w oryginale bardziej do mnie przemawia, co nie znaczy, że nie jest dobrze. :)

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marek Dunat
    a ja mam dziwne wrażenie pewnego ,, pójścia na żywioł,, to znaczy wydaje mi sie ,że niektóre sformułowania i metafory jak choćby ,, przekrwione dachy sennych oczu,, powinny być odwrotnie, tzn ,, przekrwione oczy sennych dachów.. . jakoś w kilku miejscach brak mi logiki, myslę jednak ,że moje subiektywne dylematy nie powinny zatrzymywać wiersza w poczekalni.

    · Zgłoś · 16 lat
  • Michał Domagalski
    Oj! Dawno nie czytałem nic... Szklanki. I dziś - z opóźnieniem - dane mi było. Jest dobrze. Choć przerwa spowodowała zmiany w poetyce. Jest dobrze.

    · Zgłoś · 16 lat