Wyszliśmy
z betonowej dżungli, gdzie czwarty wymiar
generują maszyny, gdzie wszystko, co ludzkie,
jest obce, umysły są politycznie poprawiane,
gdzie zasypia się z duszą na ramieniu i nożem
pod poduszką, a dziecko przytulić może
tylko pedofil.
Wyszliśmy na margines.
Puszczamy do siebie statki, takie z papieru
toaletowego przez rzekę, pod nosem mamrocząc
swoje wielkie ideologie. Boimy się mostów,
w panice omijamy szerokim łukiem.
Powtarzali nam,
wystarczy iskra.
Dni pęcznieją, wyblakłe słońca giną na potęgę
pod kołami. Zataczamy się na własny rachunek,
rozbijamy głowy o mur, śmiałe gdybania
upychamy nogą w lodówki.
Kto ośmieliłby się pomyśleć, że
nie każdy most musi spłonąć.
wkleić coś chciałam i się złoszczę.
toaletowego,, bym wyrzucił.
Papieru toaletowego jednak nie usunę, jestem z nim związana emocjonalnie ; P