Okręt mój o żałosnych żaglach!
Prędzej wpław cel ujrzę!
Ścieżka, zawistnymi łzami krwawi.
Ja lękiem przebity, wydrapię
- Niemowlęcą garść łez szczęścia.
Odrzucenie pewne!
Kiedy cyfrowi kompani spostrzegą?
Polegnę w bitwie nonsensów!
Dusza pragnie ciszy.
Tonie! – zalana nowoczesnością.
Pychą – kres wyprawy.
Szaleństwo akwenu obejmie martwy wzrok.
Domysłem zachowań – gonitwa wartości.
Prolog – zemstą!
Stracona krucha egzystencja.
Nawet delikatność odeszła ode mnie!
- Ulotniła globalną wiedzę,
Sięgając realizmu barbarzyństwa!
Kocem ciepłym, kunszt owinięty.
Czy fala myśli zbiorowej zniszczy?
Już brzeg świadomości widzę!
- Szarości oczyma.
Małym mnie podróż sprawiła.
Moment przebudzenia nie nastąpił.
Nadzieje uchwycić!
- Pozostałym.
Samotny żagiel w niebios toni
Bieleje na błękicie fal.
Skąd płynie? dokąd? za czym goni;
Ku jakim brzegom biegnie w dal?
W świetle tego przypomnienia Twoje wykrzyknikowanie nie przekonało mnie.
Prolog – zemstą!" - toż to ładne. Faktycznie w Twoja poezja pachnie dawnymi regułami, ale przyjemny to zapach, myślę, że naturalnie wyszło, na przywitanie - również jestem za publikacją. Może na przyszłość pomyśl nad korzystniejszą wizualizacją wiersza, również nad koniecznością użycia w dużej ilości wykrzyknień. Czasami bowiem nie trzeba.
Jak na pierwsze: (pomimo niepełnej satysfakcji) też za.