z okna

Kuba Nowakowski

 

wyjątkowo smętny grymas wieczoru

o zapachu sadzy nawianej przeciągiem

i osiadłej w prozaicznych szklankach

po herbacie zmiecionej z podłogi

w dalekiej chińskiej fabryce

 

choć przecież chiny robią się

coraz bardziej swojskie

są jak ukochana babcia –

nakarmią ubiorą plecki natrą

i do snu kadzidłem ukołyszą

 

a sadza jest tutejsza

i pachnie wyrzutem historii

i trochę jeszcze kotem i pająkiem

a nade wszystko nocą bez końca

Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski
Wiersz · 15 października 2008
anonim
  • ataraksja
    nikt Ci jeszcze nie zaproponował szpalty w "Polityce", "Newsweeku" albo "Wprost"?
    dajesz mi niewątpliwą przyjemność rozkoszowania się komentarzami na temat polityki dalekimi od jazgotliwej sensacyjności rodem z dzienników tv.
    druga strofa - rewelacyjna.

    · Zgłoś · 16 lat
  • ew
    bardzo się podoba i temat i wykonanie

    · Zgłoś · 16 lat
  • estel
    domnulu, jestem pod wrażeniem ostatniej strofy. Aż mi się cieplutko zrobiło. Chociaż to może akurat z gorączki.
    Taaa, globalizacja. We wszystkiem. A jednak lokalnie można się oprzeć.

    · Zgłoś · 16 lat
  • Andrzej Talarek
    Mnie się też najbardziej podoba końcówka, chociaż i druga zwrotka także. Tak Chiny robią się swojskie, tylko pamiętać należy, żeby nie kupować pangi, ryby maślanej, czosnku i jakiejkolwiek żywności ani tego, co do jej przyrządzania służy.
    Pozdrawiam

    · Zgłoś · 16 lat