Literatura

miasto i ja (wiersz)

gabe

w drodze do NYC
Zmęczony poranek wyrwany ze snu
czeka dymiąc z ust na wątłe promienie słońca
cisza
wystawne ulice i ciemne zaułki, rozświetlone klejnoty miasta
u szczytu majestatu, zioną pustym niespełnieniem

bezdomne gazety wdeptane w morze betonu
drgają nieśmiało wśród słupów pary nad szybem metra

one też czekają na dzień
wierząc że przyniesie coś być może
że osłabi choć trochę
chłód ich samotności


niczego sobie– 14 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 26 listopada 2000

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca