Kier tak krótko bił w jej piersi,
jak długo trwała ta namiętność.
Po wszystkim tak była bliska
własnej agonii wśród istnień.
Budziła się rano z uśmiechem na ustach,
teraz zasypia z łzą na policzku.
Dławiła się szczęściem, upojona
nastoletnią miłością. Bestialsko
oderwana od złudnych utopii...
Zmrożona prawdą erotycznych oszczerstw,
zasnęła zamroczona alkoholem
z potłuczoną butelką przy twarzy.
***
The Madeleine
The Madeleine
Wiersz
·
20 października 2008
pozdrawiam :)