pochowałem ją
po kieszeniach
do połowy aż za dużo
wyciśniętą z przedramienia
ciszę przed burzą
i po burzy
fotel się buja
niesiadany
dynda na piecu
pas ze skóry
ciekną przez palce marcepany
z głową do góry
wciąż jeszcze coś
w powietrzu pachnie
jak wdzięczna kotka
oczy mruży
pozasychały barwy na dnie
chwilę po burzy
i przed burzą
co psychiatra powie na mój stan?"