ostatni autobus staje się matczyną piersią
wyssaną z nocy plastikowych siedzeń
z rozmysłem zalewa tłum mlekiem
wyprasowanych tyłków z kieszeniami na dom pracę dom
znów kochamy się w przerwie na reklamy
między jakimś jazzem a jakimś budowaniem świata
jacyś
turyści wśród własnego wybrakowania
fotografujemy się przy architekturze martwych naczynek
mrużąc oczy od mydlin
my kieliszki
i nasze uszkodzone dna
raga wieczorna
szklanka
szklanka
Wiersz
·
26 października 2008
dawno nie czytałem pani szklanej i cieszę się że własnie tak mi dane było ją przeczytać
podoba się bardzo ta pani bezsilność w walce z szarością mydlin i reklam
między jakimś jazzem a jakimś budowaniem świata
jacyś"
To na plus
"my kieliszki
i nasze uszkodzone dna"--> to też
reszta imo tak plus/minus, z tym, że początek stanowczo zbyt udziwniony, przemetaforyzowany.
pzdr.
E.
Graja mi dwie ostatnie zwrotki.
Pozdrawiam