Zimny las, stukot kopyt
Jeden krzyk, do walki brać!
Jak sępy na padlinę, jak pies na gnat!
Wróg zaskoczony, strzela w nas.
Krew na śniegu rozlana jak litery przysięgi składanej skazującej nas na śmierć.
Taki już żołnierza los, że ginie jak pod kosą kłos.
I dlaczego walczyć musimy?!
Nie wiem sam,
Może dla zniczy na tych szarych grobach,
Może dla tych tablic głoszących:, „Że zginął z honorem”
Taki już jest świat,
Ktoś musi w końcu umierać za dobra kraj,
Za każde źdźbło, za ten cichy wiatr.
Ale czy to sprawiedliwe jest?
Odpowiedz sobie na to sam,
Bo ja już jestem u raju bram….
niestety słaby. to poprostu kilka zdań, z których żadne nie ma w sobie choć odrobiny liryzmu. temat ujęty banalnie.
witaj;)
było to w 'dramacie'
może to faktycznie dramat ;)))
Krew na śniegu rozlana jak litery przysięgi składanej skazującej nas na śmierć. - jedyny dobry wers, wers, nad którym warto przystanąć, reszta patosem podszyta, co sprawia, że sztucznością zalatuje całość.