ANIOŁ
Po kamiennych idę schodach
Na kamiennym łożu sypiam
Welonem śmierci przykryta...
Z moim “bogiem” każdej nocy się kocham.
Gdy rankiem się budzę
On zza kropli rosy spogląda z ukrycia.
Drżę, gdy ku rozpalonym tętnicom
Swe trupie dłonie zbliża
Lecz nie uciekam
Bo wiem, że nie odbierze mi życia.
Na próżno poję go łzami
Prosząc o pocałunek
Bezduszny zabierze mi miłość
I szczęście wiosennym deszczem pachnące...
Zanim oczyma diabła spojrzę
Ostatni jęk w czasze wydam
ostatni pocałunek sprzedam
On wyssie mą duszę
i ciało na pastwę hien pozostawi
O, panie moich westchnień
I królu egzystu mego!
Zabij siostrę obłąkaną
Twoją krwią i twoim ciałem zbrukaną.