zmurszałe deski drzwi niewinnie wpółotwartych kuszą
niedoznanym. różnicą temperatur skrzypią cicho.
pierwszy krok stawiam niepewnie zawieszona
niebezpiecznie powiewając rąbkiem białej sukienki.
na pokuszenie strzygąc oczyma co półotwarte
błyszczą, chociaż rzęsy tak bardzo tuszem sklejone.
pocieram gładkością ud. kolano o kolano ospale
powolne ruchy celowo rozsiewają obietnicę.
zatapiam ostre zęby słów, wabię i rzucam koleją
przynętę pewna zdobyczy. drapieżnie wijesz się.
siatką pończoch zniewalam (to nic że puściły oczko)
kark przyciągam do siebie. na bliskość nieznośną
pozwalam. zataczając kręgi prężę się i wiesz o mnie
więcej. łudząc się nadzieją zapłonę w twoich dłoniach
...stoczyłam się ciekawością po śliskich grzechem
schodach w otwarte drzwi piekła...
schody
Anna Nawrocka
Anna Nawrocka
Wiersz
·
18 listopada 2008
Piękny klimacik stworzyłaś, naładowany subtelną erotyką, aż iskrzy, aż chce się skradać po tych schodach jako Twój cień.
'siatką pończoch zniewalam (to nic że puściły oczko)' - niesamowicie kobieco.
erotycznie to u mnie bywa czasami, cieszę się że zawitałaś do mnie :)
podświadomie użyłam otwartych aż trzy razy, fakt - w różnych kombinacjach, ale i tak zawstydzonam /rumienię się/
staram się unikac takich powtórzeń