kiedy się obudziłem
stała przy mnie
sina czerwona giętka
obrzmiała krwią od środka
mną
oto jestem
wtedy się poczułem
się cały na świecie
zapadł się mrok rytm
szybkie odarcie z błon z żywicy
z łona
oślepienie
i pewnie miała mnie dość
lecz chciała
całą istotą bycia
pękania w szwach
całą istotą czekania
na swój własny cud
cała ona
jak miliard i jak nikt inny
matka
Matka
Goosfrabba
Goosfrabba
Wiersz
·
25 listopada 2008
-
Marek Dunatno sam popatrz jakich byków narobiłeś . nie śpiesz się z pisaniem bo powstają takie ,,cuda,, jak druga strofka. całość zupełnie mnie nie dotyczy.
-
ewPomysł mi się podoba , niezły wiersz z tego zrób , nad druga ostro popracuj i pokaż nam jeszcze raz. Tkliwość w poincie bardzo trafna .
-
Zaneta R.Mnie tez podoba sie mysl,ze postanowiles "uczcic matke".chociaz drastycznie z tym rozrywaniem..