na zawsze (nie-dokończony)

ataraksja

 

mogłoby coś zostać

nie zmieniać porcelanowego zapachu

kochanków wtulonych świtem w siebie

bibułkowego rumieńca na ustach

nie topnieć mimowolnie pod ciężarem oddechu

wschodzić w oczach jak pełnia w jeziorze

 

na jakieś mgnienie wystarczy

świętego obcowania z bolesnym uśmiechem

w drobnych dłoniach aż wolna wola

niewiele więcej nad szybkie nie i mozolne tak

lecz asfalt znów pachnie wiosennym deszczem

schwytanym łapczywie na lasso złudzenia

gdy przychodzą zabierać meble na strych

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
ataraksja
ataraksja
Wiersz · 15 grudnia 2008
anonim
  • ataraksja
    bo dość trudno o to, gęsto tu i wszystko mocno się trzyma :)
    a ja nigdy nie byłam, nie jestem, ale może kiedyś zdarzy mi się być poetką :))

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • Marek Dunat
    no w zasadzie to ,, lasso złudzenia,, nie zdołało poczynić zbyt wielkich spustoszeń.

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • ataraksja
    dziękuję Panie Michale :)

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • Michał Domagalski
    Ładna ta wersja soft. Podoba się.

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • ataraksja
    wybaczam :) po prostu chyba Cię ciut zainspirowałam i napisałeś własną, bardzo męską wersję.
    dla mnie Uru te skróty brzmią o wiele za mocno, tekst stał się zadyszany i zbyt porwany. ja napisałam wersję soft - być może ze względu na moją kobiecą miękkość, a być może dlatego, że akurat w tym tekście mimo kilku różnych obrazów poetyckich, wszystkie łączyłam nicią w kolorze "trwaj chwilo"...

    bardzo Ci dziękuję za komentarz. i szalenie podoba mi się Twoje zakończenie, choć w moim nie ma tęsknoty, lecz coś zaczyna się. i kończy jednocześnie...
    fajnie, gdy wiersz nie pozostawia obojętnym

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    bez zmian
    porcelanowego zapachu kochanków
    wtulonych świtem w siebie
    bibułkowym rumieńcem

    nie topnieje mimowolnie na ustach
    pod ciężarem oddechu
    wschodzi w oczach pełnią jeziora

    na mgnienie wystarczy
    świętego obcowania z bolesnym uśmiechem
    w drobnych dłoniach

    aż wolna wola

    niewiele więcej nad szybkie nie
    i mozolne tak
    lecz asfalt znów pachnie wiosennym deszczem
    schwytanym łapczywie w złudzenia
    gdy przychodzą zabierać meble na strych

    śladem stóp
    pamiętających drzazgi
    zakurzonych tęsknotą schodów



    Ata..........................jakby co - to Wybacz

    · Zgłoś · 15 lat temu